Od naszej pierwszej wyprawy w Tatry żyłem w przeświadczeniu, że Krywań widać zewsząd - dominował w krajobrazie, gdy przechodziliśmy Czerwone Wierchy, obserwował nas nieśmiało zza grani Hrubego przy wejściu na Świnicę czy Koprowy Wierch aż wreszcie górował groźnie nad całym Liptowem gdy przed świtem wyjeżdżaliśmy z Wawrzyszowa z zamiarem przejścia...