Budzące nas dziś z rana piękne słońce budzi delikatny niesmak - czemu wczoraj nie mogło być tak samo? Po odespaniu bardzo męczącego dnia w Tatrach Zachodnich, Spaleną Chatę opuszczamy chwilę przed 10:00 by do Wielkiej Fatry dotrzeć kilka minut po 11:00. Parkujemy na drodze, gdzie stoi juz dość sporo aut, przepakowujemy się, i zaczynamy dość strome podejśćie lasem.

Tu szpeimy się przy drewnianej tablicy z mapą dróg w okolicy, i zaczynamy zabawę. Dróg jest o ile dobrze pamiętam 9, o wycenach od A do C/D. Próbujemy wszystkich jedna po drugiej, większość posiada fragmenty mocno eksponowane, kilka nawet dość przewieszonych.

Dla większości z nas to pierwsze spokanie z ferratami, jest więc trochę emocji, ale raczej wszystko jest pod kontrolą. Kazda droga kończy się na szczycie jednej lub drugiej turni, skąd do podstawy schodzimy stormą ścięzką ubezpieczoną liną. Po trzech godzinach zabawy wracamy do auta.

Komentarze